środa, 6 lutego 2013

Euro Truck Simulator 2- receznja + gameplay

Euro Truck Simulator 2: Recenzja

  Silnik pracuje na najwyższych obrotach. Ciężarówka pędzi po autostradzie ponad 90 km/h. Trasa jest naprawdę długa, ma ponad 1500 km. Opis szarej rzeczywistości kierowcy tira, czy pomysł na wciągającą i świetną grę? 
   Od wielu lat w sferze symulatorów ciężarówek dominuje seria 18 Wheels of Steal, produkcji czeskiego studia SCS Software. Do tej pory ukazało się osiem części gry pod patronatem tego studia, począwszy od roku 2002. Fabularnie, akcja wszystkich części toczy się w Ameryce Pn, a dokładnie w USA, Kanadzie, oraz Meksyku (w zależności od części). Zadaniem gracza jest stworzenie i rozbudowa firmy spedycyjnej, która ma generować jak największe zyski. Dodatkowo gracz sam rozwozi część towarów po różnych krajach. W 2008 roku pojawiła się nowa gra, również tego samego studia- Euro Truck Simulator. Zmieniono przede wszystkim lokalizację na Europę. Gracz miał możliwość podróżowania po niemal całej Europie Środkowo Zachodniej, nie wyłączając Polski (a konkretnie trzech miast: Szczecina, Poznania i Wrocławia). Grę w Polsce wydała firma TopWare Interactive- wydawca osławionych symulatorów Emergency, oraz mniej osławionej produkcji Polanie.  Sukces gry umotywował Czechów do stworzenia ulepszonej gry, stanowiącej kontynuację "jedynki". Tym sposobem dnia 19 października 2012 na polskim rynku ukazała się druga część gry w języku polskim i śląskim. Przed Wami Euro Truck Simulator 2

Gamepley z gry tutaj

Rozgrywka

Początkowo dostępne lokacje w grze (bez Wielkiej Brytanii)
  "Nic na świecie nie ma za darmo"- z takiego założenia wyszli twórcy. Nie dostajemy tu na początku nowej ciężarówki z pełnym zbiornikiem paliwa. Początkowo musimy za śmieszne pieniądze (w tej grze 2000 euro to są grosze) musimy sami zapracować sobie na najtańszy model wybranego producenta. A jest ich całkiem sporo- znajdziemy tu takie marki jak Scania, MAN, IVEDO (czyli IVECO) lub fikcyjne marki takie jak Majestic i Valiant. Transakcji możemy dokonać w dwóch typach salonów: dużych (gdzie znajdują się tuningowane modele, dostępne od wyższego levla), oraz mniejszych salonach wystawowych, gdzie znajdują się słabsze modele ciężarówek.
   Po zarobieniu odpowiedniej sumy i kupnie ciężarówki możemy wybrać lokalizację naszego garażu w jednym z 67 dostępnych miast europejskich i zacząć zarabiać pieniądze na firmę. Za niewielką opłatą agencje pracy oferują nam pomoc w znalezieniu pracowników do naszej firmy. Możemy również tuningować ciężarówki i ozdabiać je. Lepszy silnik przydaje się wówczas gdy trzeba pokonać stromy podjazd z ciężką przyczepą.
   Zdobywając kolejne poziomy doświadczenia, odblokowujemy elementy do tuningu wizualnego i mechanicznego ciężarówek. Po zdobyciu kolejnego poziomu, gracz otrzymuje jeden punkt do dyspozycji. Może on być przeznaczony na poprawę umiejętności w danej dziedzinie. Należą do nich: ekologiczna jazda, szkolenie z zakresu niebezpiecznych materiałów do transportu, delikatnych i wartościowych towarów, czy też dopuszczalnej długości trasy przewozu. Kolejne poziomy, dają nam możliwość zatrudniania kierowców, o większych umiejętnościach. Do dyspozycji mamy GPS, połączony z wskaźnikiem uszkodzeń i wiadomościami dotyczącymi danego zlecenia.

Realizm i otoczenie

  Gra posiada realistyczny model jazdy . Manewrowanie ciężarówką jadącą około 100 km/h z wysoko gabarytowym ładunkiem jest mocno utrudnione, a w konsekwencji niebezpieczne. Osoby z ciężką nogą powinny uważać, gdyż nadmierna prędkość, powoduje tu zbieranie większej ilości mandatów za stłuczki i uszkodzenia naczepy, oraz przyczepy. Tyczy się to szczególnie wąskich przejazdów i stromych zjazdów. Nie zmienia to faktu, że gra posiada poważny błąd, który znacząco utrudnia rozgrywkę. Mianowicie, samochody graczy komputerowych uwielbiają nie płynna jazdę. Po drodze krajowej potrafią jeździć nie całe 60 km/h skutecznie blokując ruch i tworząc korek. Nie obce im jest gwałtowne hamowanie i nie utrzymywanie bezpiecznych odstępów, co czasami zamienia przyjemną jazdę, w dramatyczną walkę o przetrwanie na drodze. Inni kierowcy zachowują się też agresywnie. Powodowanie kolizji na drodze lub rozpychanie się na rondzie, to tylko przykłady.
Screen z gry
   Pojazd ulega zniszczeniom podczas wypadku, ale tyko wirtualnym. Pokazuje to procentowy wskaźnik zniszczeń na GPS. Nie zobaczymy tu efektownego "gięcia blachy", choć dachowania wyglądają równie spektakularnie. W każdej chwili można wezwać pomoc drogową, gdyż jazda uszkodzonym ciągnikiem może przynieść więcej strat niż pożytku. Pomoc wzywa się również, w wypadku skończenia się paliwa w trakcie jazdy. Naprawianie pojazdu jest dość drogie, dlatego bezkolizyjna jazda jest opłacalna.
   Kodeks drogowy obowiązuje na terenie całej Europy. Niedopuszczalna i karana jest jazda pod prąd, ignorowanie sygnalizacji, przekraczanie prędkości (fotoradarami najbardziej usłana jest Wielka Brytania) i powodowanie kolizji.

Grafika i odwzorowanie

   Odwiedzając różne miasta europejskie, można dojść do wniosku, że wyglądają tak samo. Inne jest tylko rozmieszczenie budynków i skrzyżowań, oraz drogi dojazdowe do nich. Na pochwałę zasługuje krajobraz, który stara się przedstawić charakterystyczne punkty danego miasta. Tak więc w Szczecinie znajduje się port, wraz ze starym miastem. Niestety można je oglądać tylko z daleka. Kolejnym mocną stroną gry, jest odwzorowanie infrastruktury drogowej w wybranych państwach UE. Słupki drogowe, znaki, sygnalizacje świetlne, zapory na przejazdach kolejowych i oznakowanie poziome są identyczne jak w rzeczywistości. Dodaje to grze autentyczności, która w symulatorach jest bardzo ważna. Przewijają się stacje benzynowe, których nazwy zostały zmienione. Krajobraz nie nudzi, ponieważ ciągle się zmienia. Mijamy więc obwodnice wielkich miast, tereny agrarne, wielkie elektrownie wiatrowe i ogromne mosty na rzekach. Naprawdę jest co oglądać.
   Zmianie ulegają warunki atmosferyczne. Warunki są dynamiczne i w trakcie jazdy może nas zaskoczyć deszcz, mgła i burza. Brakuje tylko śniegu, który jest dostępny za pomocą modyfikacji. Pogoda wpływa tu na drogę hamowania i na widoczność.
Dojazd do bramek z opłatami na autostradzie
   Graficznie gra prezentuje się powyżej średniej i zachęca do sięgnięcia po tę produkcję. Dostępne są tu ustawienia graficzne na poziomie zaawansowanym. Możemy wybierać poziom zaawansowania wyświetlanych na ekranie detali. Bardzo dobrze wygląda wnętrza ciężarówek, który są dopieszczone i posiadają wiele elementów. Jest w nich wyświetlacz wielofunkcyjny, perfekcyjnie odwzorowane zegary i eleganckie wnętrza, włączając tapicerkę (szczególnie w wersji exclusive). Są tam też kontrolki ostrzegające przed groźnymi usterkami i niezwykle przydatne lusterka.

Audio, kontrolery i podsumowanie.

   Najważniejszym aspektem, biorąc pod uwagę udźwiękowienie jest dostęp do radia. Domyślnie znajdziemy tam wiele stacji, ale wszystkie są obcojęzyczne. Pobierając player wybranego przez siebie radia można je wrzucić do odtwarzacza i słuchać swojego ulubionego podczas jazdy. Nie zapomniano o odtwarzaczu MP3. Natomiast strona audio otoczenia wypada w teście dobrze. Silnik brzmi wiarygodnie, podobnie jak zmiana biegu i dźwięk hamowania silnikiem.
   Posiadaczy kierownic z force feedback i innych zabawek przeznaczonych do kierowania pojazdami ucieszy fakt, że można ich używać w tej grze. Ułatwiają one manewrowanie w stosunku do nieco topornej klawiatury.

   Produkcję nabyłem w "ciemno". Nie spodziewałem się po niej wiele, a już na pewno tego, że prezentuje lepszy poziom niż gry z serii 18 WoS, w które też grywałem. Biorąc pod uwagę wszystkie pozytywne punkty wymienione w tej recenzji, mogę polecić ją wszystkim miłośnikom symulatorów ciężarówek, oraz zagorzałym fanom serii WoS. Każdy kto lubi prowadzić wirtualne pojazdy znajdzie tu coś dla siebie

KonradPlayer

Ocena:

Video: 8.5/10 
Grywalność: 9/10
Audio: 8/10

Ocena końcowa: 8.5  



  


czwartek, 15 listopada 2012

Black Ops II: Recenzja multiplayera i zombie mode



Black Ops II: Recenzja Mulitplayer i Zombie Mode.


  Jedna z najbardziej wyczekiwanych gier 2012 roku miała niedawno premierę .Wtedy też stanąłem do konfrontacji z najbardziej newralgicznymi trybami gry serii Call of Duty. Wielu graczy obawiało się, czy Treyach stanie na wysokości zadania i stworzy jeszcze lepszą grę wieloosobową niż tę z ostatnich dwóch części. Pierwsza część Black Opsa postawiła poprzeczkę wysoko, co jak się później okazało nie zmotywowało Infinity Ward do działania. W efekcie trzecia część cyklu Modern Warfare okazała się być przeciętną. Dlatego też Treyach chciało uniknąć błędów drugiego studia i zmodyfikowało nieco drugą część swojej odsłony. Miała być to zapowiedź permanentnych zmian w całej serii, ale czy zapowiadana dawno rewolucja w CoD nadeszła?


Multiplayer

  Do gry usiadłem z dużym optymizmem, oraz z nadzieją powiewu świeżego powietrza sprzed ekranu. Osiem lat serwowania tej samej "potrawy" znużyło graczy, którzy bardziej łaskawym okiem spoglądali w kierunku serii Battlefield- obecnie największego konkurenta CoD. Zapowiadany zupełnie zmodyfikowany tryb singleplayer miał zwrócić uwagę graczy, podobnie jak multiplayer z akcją w niedalekiej przyszłości. 
  Pierwszą radykalną zmianą było wprowadzenie do serii BO matchmakingu. W tym wypadku gracz nie wchodzi na wybrany przez siebie serwer z listy, ale jest automatycznie przekierowywany na losowo generowany serwer Treyarch. Zniosło to możliwość tworzenia przez graczy serwerów z własnymi ustawieniami dotyczącymi preferencji broni, czy też np. czasu rozgrywki. System ten pierwotnie pojawił się w Modern Warfare 2 (2009), a następnie w trzeciej części w 2011 roku. Pierwsza część Black Opsa korzystała z listy serwerów dedykowanych, co dobrze wpłynęło na wizerunek tej odsłony. W tym wypadku gra upodobniła się do poprzedniej, średnio-udanej produkcji tracąc na wizerunku. Większość funkcji w stosunku do MW3 pozostała nie zmieniona. Chodzi tu o zakładkę z statystykami czy tworzenia prywatnych meczów. Podobnie niezmienione przetrwało miejsce do tworzenia klas postaci. W tym miejscu oprócz dodania nowoczesnego uzbrojenia znanego z trybu dla jednego gracza, dodano atut chciwość. Dzięki niemu gracz może w zamian za pozbycie się z ekwipunku jednego przedmiotu dobrać dodatkowy atut z jednej kategorii. Wspomnieć należy, że można wybrać 3 atuty chciwości i co za tym idzie posiadać 6 atutów, po dwie z każdej z 3 klas. Generalnie jednak cały system make a class pozostał niemalże niezmieniony.
   Komplikacje zaczynają się jednak przy mapach. Twórcy stworzyli je na wzór tych z MW3. Nie wyróżniają się one i ułożenie przejść na nich dodatkowo potęguje harmider i chaos pola walki. Niejednokrotnie przeciwnik respił się za moimi plecami, co kończyło się zawsze fatalnie- bez możliwości jakiejkolwiek obrony. W tym miejscu wychodzi problem realizmu w tej grze. W podstawowym deatchmatchu przeciwnika zabić jest trudno ze względu na znikome obrażenia powodowane przez standardowy karabin szturmowy. Krótko po premierze ogrom osób używał broni PDW- pistoletów maszynowych i innych szybkostrzelnych zabawek do skrócenia czasu eliminacji przeciwnika z gry. Tryb hardcore prezentuje się nieco lepiej choć do ideału brakuje mu sporo.
  Graficznie gra wygląda przyzwoicie, choć ustępuje takim produkcją jak Battlefield 3, Far Cry 3, czy choćby grze Arma 2. Da się to przeboleć, ponieważ gry z tej serii nigdy nie grzeszyły urodą. Nie zauważyłem bugów graficznych, czy też innych nie doróbek. Najwyraźniej patche były wydawane bardzo szybko.

 

 

 

 

 

 

 

 

  

Zombie

Tryb Traznit
 
Ten tryb gry polubiłem już za czasów pierwszej odsłony. Wcześniej nie miałem z nim styczności przez co gra na Kino der Toten i w Pentagonie stała się prawdziwą przyjemnością. Zwłaszcza, gdy rozmawiałem z kolegami na Steamie podczas gry. Wspólna gra pozwalała osiągać coraz lepsze wyniki i dawała dużo satysfakcji. Zombie w drugiej części BO nie popisały się. Dodano parę zabawek do anihilacji tych odrażających stworzeń. Pojawiły się trzy mapy i dwa tryby gry w tym jeden całkowicie nowy. Gracze mogą się ścierać z zombie na farmie, w mieście oraz w zajezdni autobusowej. Z tą ostatnią lokacją powiązany jest tryb Tranzit.  Polega on na podróżowaniu między lokacjami starym amerykańskim autobusem z mechanicznym kierowcą, który zatrzymuje się na kilku przystankach. W pojeździe nie jesteśmy jednak bezpieczni, gdyż zombie potrafią być szybkie i wdzierać się przez okna do środka. Stanowi to całkiem dobre urozmaicenie rozgrywki. Pojawił się nowy typ potworów, które możemy spotkać w tunelu. Są one szczególnie niebezpieczne dla gracza i dodają rozgrywce pikanterii. Jednak poza tym tryb zombie nie zmienił się. Mapy wydają się mniej atrakcyjne niż w pierwszym BO. W końcu miasto czy farma wyglądają nieco banalnie przy Pentagonie, Syberii lub Księżycu. Mogę polecić ten tryb osobą, które nie chcą kupować DLC do pierwszego BO. Tutaj dostaniecie całą grę z trzema mapami do zombie, co jest bardziej opłacalne :). 

Mapa Zajezdnia Autobusowa z autobusem w trybie Tranzit
W tym miejscu kończę tę recenzję. Ogólnie rzecz biorąc jest to odgrzany MW3 z trybem zombie. Ze względu na Single Player jest to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika serii Call of Duty, jednakże patrząc z perspektywy czasu jej poziom notorycznie spada z roku na rok.

KonradPlayer

 

Ocena:

Multiplayer: 6.5/10

Zombie: 7.5/10



wtorek, 13 listopada 2012

Black Ops II: Recenzja Single Player






  Nadszedł długo oczekiwany dzień przez wszystkich fanów serii Call of Duty. Po ponad dwóch latach od wydania "jedynki" ukazał się sequel gry Black Ops. Poprzednia część pozostawiła tyle niedopowiedzeń i zagadek, że już dzień po premierze było wiadomo, że powstanie druga część serii. Po ujawnieniu pierwszych informacji na temat tej produkcji w internecie jak co roku rozgorzała dyskusja na temat rozwoju gier sygnowanych logiem Call of Duty. Niedługo potem studio oznajmiło internetowej publiczności, że akcja gry będzie toczyć się w 2025 roku. Był to dość kontrowersyjny pomysł, gdyż większość graczy i stałych nabywców przywykła do lokowania akcji gry w przeszłości lub teraźniejszości. Dane z ankiet dzieliły graczy, na tych którzy popierali ten pomysł, jednocześnie dopatrując się w nim rewolucji na miarę Call of Duty 4 i na osoby, które preferują konwencję klasycznego "CoD". Pomysł utrzymał się jednak i gracze chcąc nie chcąc musieli przyjąć propozycję studia Treyarch. Czy było to dobre posunięcie? Czy seria Call of Duty odmieniła się w sposób zauważalny? Zapraszam do lektury.

Zniszczone wojną L.A

Przed premierą:

 
  Gracze dostali możliwość zamówienia gry w systemie „pre-order”. Pełna edycja limitowana zarezerwowana została dla konsol (Xbox 360 i PS 3). Ta specjalna edycja gry została zapakowana w skrzynię o wyglądzie „care-package”, czyli pakietu wsparcia dostępnego w trybie multiplayer. Najciekawszym dodatkiem zawartym w zestawie jest mini dron o nazwie MQ-27 Smoczy Ogień. Jest to replika latającego killstreaka z gry. Ponadto pudełko zawiera kolekcjonerskie dodatki np. soundtrack , specjalne opakowanie na grę. Nie mogło zabraknąć również kodu, który udostępnia specjalną mapę Nuketown 2025 w dniu premiery. Oczywiście cena musi być adekwatna do zawartości, więc producent zażyczył sobie za nią ponad 600 złotych. Mniej szczęścia mieli użytkownicy platformy PC. Na osłodę uzyskali dostęp do DLC zawierający wyżej wspomnianą multiplayerową mapę.
  Zamówiłem grę na PC i otrzymałem ją  13 listopada, czyli w dniu premiery. Niestety co po niektórzy nie mieli takiego szczęścia i nadal oczekują na dostawę. Niestety nie obyło się bez wpadki. Część egzemplarzy zawierała na drugiej płycie pliki z grą Mass Effect 2. Następnego dnia mogli już pobrać brakującą zawartość przez platformę Steam.

Pierwsze wrażenia:

   
Nowoczesne centrum kontroli lotów- miejsce walki w przyszłościowym CoD
  Mój egzemplarz okazał się w 100 procentach sprawny. Po włączeniu gry wita nas film, który wprowadza nas nieco w fabułę. Menu nie jest zbyt rozbudowane, ale gdy rozpoczniemy grę otrzymamy swoistą rekompensatę. Pierwszą nowością, która rzuca się w oczy jest możliwość wyboru uzbrojenia przed niemal każdą misją. Bohater ma do wyboru dwa sloty na broń przy czym w drugim slocie można również wybrać dowolną. Oznacza to, że oprócz np. karabinu szturmowego, na plecy możemy wziąć ciężki karabin maszynowy lub snajperski. Pojawiły się nowe bronie specjalne. Jest to minigun, broń snajperska, która może przebić grube przeszkody i wiele innych. Jeszcze ciekawsze są dodatki do broni. Do podczepienia znajdziemy oklepany już granatnik czy tłumik, ale również mamy do wyboru też prawdziwie futurystyczne zabawki. Nie zabraknie więc skanera mikrofalowego, który wykrywa ukrytych wrogów, czy celownika, który oznacza czerwonymi kwadratami nieprzyjaciół. Ostatnim elementem, dzięki któremu podrasujemy broń jest kamuflaż. Od arktycznego po złoty- każdemu według potrzeb.
Granaty, semtex, claymore, C4, czy tomahawk również będą stanowiły część ekwipunku.
Rewolucją jest udostępnienie „perków” w kampanii. Są to umiejętności znane z gry wieloosobowej, dzięki którym gracz może szybciej przeładowywać broń, lub staje się bardziej odporny na trafienia.
Konflikt w Angoli przypomni nam wygląd klasycznego starcia dwóch armii...

  Po rozpoczęciu kampanii czeka nas niespodzianka. Nie zostaniemy od razu przeniesieni do roku 2025. Na początku czeka na nas misja osadzona w 1986 roku. Naszym celem jest przeprowadzenie poszukiwań Franka Woodsa w Angoli. W retrospekcji wcielimy się w Alexa Masona- protagonistę w poprzedniej części. Towarzyszyć mu będzie Jason Hudson, również znany z „jedynki”.
Główna opowieść koncentruje się na konflikcie pomiędzy USA i Chinami. Obie potęgi konkurują o surowce, które są potrzebne do produkcji nowoczesnych technologii. Wcielamy się w postać Davida Masona- syna Alexa. Towarzyszą mu Harper i Salazar. Frank Woods, który został odnaleziony przez Hudsona i Alexa przebywa w domu starców. Jest przyjacielem Davida Masona i wyjaśnia mu historię śmierci jego ojca. W postaci Davida Masona i Harpera można znaleźć alegorię do Alexa i Franka z poprzedniej części. Wyruszają oni w pościg za Raulem Mendezem, terrorystą,  który chce wykorzystać spór między dwoma krajami. Ta podróż jest podzielona przez retrospekcje, które  pokazują co działo się między obiema częściami gry i rozwiewają wszelakie wątpliwości co do losów bohaterów. Odwiedzimy Afganistan, Panamę i Singapur. W fabule przyszłościowej zobaczymy zniszczone wojną centrum Los Angeles i lotniskowiec USS „Barack Obama”.

Mudżahedini będą sojusznikami Woodsa i Masona
  W grze pojawia się tryb taktyczny. Dzięki widokowi z lotu ptaka możemy dowodzić jednostkami SEAL, robotami, wieżyczkami i dronami. Pojawi się również samolot VTOL, który jest łudząco podobny do tego z pierwszej części gry Crysis. Istnieje możliwość bezpośredniego sterowania tymi jednostkami. W misjach taktycznych trzeba bronić danego obiektu, eskortować ważną osobę, lub zlikwidować takową.

Grafika, audio i błędy:


Gangam Style na koniu + wyrzutnia Stinger w trybie ziemia-ziemia= dobra zabawa
  Z tej strony gra prezentuje się nieco gorzej. Biorąc pod uwagę błędy i niedopracowania ocena gry zostaje nieco obniżona. Pierwszą denerwującą rzeczą są błędy przy respieniu  się przeciwników. W większości przypadków jest to skrzętnie kamuflowane, jednakże w paru przypadkach przeciwnik dosłownie „wyrósł” przede mną. Sporadycznie na dachach pojawiają się wrogowie z granatnikami RPG 7. W niektórych momentach rozgrywki naprawdę uprzykrza to życie, gdyż rakiety naprowadzane są dość celnie. Czasami pojawia się problem z pozycją leżącą, gdyż bohater nie chce położyć się na ziemię mimo, że w pobliżu nie ma przeszkód. Dodatkowo może on przejść do sprintu jedynie jeśli jest w pozycji stojącej, więc zerwanie się do biegu z ziemi odpada.

  Graficznie gra nieco ewoluowała. Silnik gry został ponownie zmodyfikowany, a efekty graficzne prezentują się lepiej niż w Modern Warfare 3. Prozaicznie mówiąc, gra wygląda nieco lepiej niż wspomniane MW3, ale poważne zmiany w technologi graficznej nie zaszły. Cały czas jest to CoD konsolowy, przy czym gracz PC dostaje jedynie nieco ulepszą wersję graficzną gry. Odwrotnie było w przypadku gry Battlefield 3. Poprawiony został system zniszczeń, ale jedynie tam gdzie było to konieczne. W tym przypadku jest to mały budynek, który po wybuchu granatu rozsypuje się na drobne kawałki. Podobnie jest ze sprawą realizmu, ale jest to tylko subiektywna ocena. Nie wszystkim zależy przecież na tym, aby Call of Duty stało się ARMĄ.
Na pochwałę zasługują też przerywniki filmowe z prawdziwymi aktorami.

  Udźwiękowienie gry jest dobre. Dialogi i muzyka zostały wykonane bardzo dobrze. Nieco gorzej prezentują się odgłosy wybuchów i broni.
Podsumowanie:

  Moim zdaniem jest to najlepsza część Call of Duty od czasów osławionego pierwszego Modern Warfare. Przeszła ona niezbyt dużą przemianę pod względem technicznym, ale możliwość wyboru broni i tryb taktyczny dodają jej smaku. Wyjaśnia ona wszelakie tajemnice z Black Opsa 1 i możliwe że jest ona początkiem większych zmian w tej serii. W końcu za rok ukaże się jej 10 odsłona i jest to całkiem prawdopodobne, że będzie naprawdę przełomowa. Niemniej polecam grę Black Ops II każdemu fanowi Call of Duty oraz wszystkim wielbicielom gier FPS, nawet tym dla których ma być to pierwsza gra od Treyarch.

 
KonradPlayer

Ocena:

Grafika: 8/10
Grywalność: 9/10
Audio: 8/10

Ocena końcowa: 8.5/10

 

niedziela, 23 września 2012

Kilka wspomnień z Battlefielda

   Kilka wspomnień z Battlefielda

   Dokładnie trzy dni temu seria gier Battlefield obchodziła swoją 10 rocznicę. Wyjątkowość tej chwili sprawia, że piszę ten artykuł z pewną dozą nostalgii, jaką uraczyła mnie pierwsza gra tej serii w roku 2002. Co takiego ta seria ma w sobie, że przyciąga przed monitory całe rzesze fanów? Odpowiedź jest bardzo prosta- innowacja. Każda z tych gier była na swój sposób przełomowa dla swojej epoki. Oprócz coraz lepszej grafiki, gracze otrzymywali prawie pełną swobodę i nieliniowość w rozgrywce, a to jak się z biegiem czasu okazało był to klucz do sukcesu.

 Początki




Battlefield 1942 pudełko
   Nasza historia rozpoczyna się w roku 2002 gdy szwedzkie studio Digital Illusisons CE (szerzej znane jako DICE) wydaje grę o tytule
 Battlefield 1942. Jak sama nazwa wskazuje gra przenosi gracza w realia II wojny światowej.
Grając jako żołnierz USA, Niemiec, ZSRR i Japonii mogliśmy brać udział w ważnych bitwach z tamtego okresu. Do dyspozycji graczy został oddany tryb multiplayer. Największą innowacją był otwarty system pola walki na którym mieliśmy pełną swobodę poruszania się po planszy oraz możliwość używania śmiercionośnych pojazdów lądowych, samolotów, okrętów i innych specjalnych pojazdów. Nowością było stworzenie klas postaci, czyli jej specjalizacji (np.medyk, technik). Graficznie gra stała na bardzo wysokim poziomie. Do gry zostały wydane dwa dodatki: The Roads to Rome i Secret Weapons of WWII. Akcja pierwszego z nich toczyła się we Włoszech, natomiast drugi dodatek dodał sporo nowego i futurystycznego uzbrojenia (np. jetpack) rodem z tajnych nazistowskich laboratoriów z okresu II wojny światowej. Ta pozycja zdobyła uznanie graczy na całym świecie.
 
   Sam miałem okazję zagrać w nią już w roku 2002, ale własny egzemplarz dostałem w roku 2005. Od tamtej pory uważam tę grę jako jedną z tych ponadczasowych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Era rozkwitu, czyli Battlefield 2

   Nie minęło wiele czasu, bo rok po wydaniu dodatku Secret Weapons w roku 2004 ukazał się Battlefield Vietnam. Pomimo chronologii czasowej nie była to kontynuacja części pierwszej. Zastosowano ulepszoną wersję silnika z "jedynki" oraz przystosowano grę do realiów zimnowojennych potyczek w Wietnamie. 
  

    Prawdziwym przełomem okazał się Battlefield 2 wydany w roku 2005. Prawdopodobnie to współczesne realia akcji były swego rodzaju odskocznią od tematyki II wojny światowej na której opierały się ówczesne gry FPS (Call of Duty 1,2 oraz Medal of Honor). Gracze otrzymali współczesne wyposażenie dla ich żołnierzy poczynając od prostego karabinu M16 na myśliwcu F/A 18 kończąc.
Screenshot z gry Battlefield 2
 Rewolucyjny okazał się multiplayer z mapami przygotowanymi po raz pierwszy dla 64 osób. Stworzono również system rozwoju żołnierza, który polegał na zdobywaniu doświadczenia i stopni wojskowych. Za określone zadania można było zdobywać medale i baretki robione na wzór prawdziwych odznaczeń wojskowych. Największą mapą była Wake Island, która zawierała lotniskowiec- bazę wojsk USA. Sama mapa jest powodem nostalgicznych wspomnień walk powietrznych i połączonych z nimi emocji. Strona graficzna była znacznym atutem tej gry i w 2005 roku wprawiała w zachwyt graczy pecetowych jak i konsolowych. Niemniej jednak gra nie była szczególnie realistyczna, co w tym wypadku traktuję jako wadę. Ponadto występowały problemy ze statystykami gracza i w niektórych przypadkach nie aktualizowały się tak szybko jak powinny.
Do gry wydano takie dodatki jak Special Forces (traktował on o jednostkach specjalnych), Euro Force (dodatek poświęcony europejskim siłą zbrojnym) i Armored Fury (wojna przenosi się na teren USA).

   W 2006 roku wydano Battlefield 2142, którego akcja dzieje się w przyszłości, jednakże tytuł ten można by potraktować jedynie jako zmianę fabuły "dwójki".

Walka na mapie Sharqi Peninsula w grze Battlefield 2

Nowe oblicze serii w latach 2009-2010

 W 2008 roku na konsole wydano grę Battlefield Bad Company. Utrzymana w humorystycznym stylu, opowiadająca o losach czterech żołnierzy nie zdobyła jednak większej popularności. Rok 2009 przyniósł nam Battlefielda 1943, który był odświeżeniem tego z 2002 roku. Został wydany jedynie w wersji konsolowej, a zagorzali użytkownicy PC musieli obejść się smakiem. Oficjalnie prace na wersją PC zostały przerwane ze względu na rozwój nowego programu o nazwie Battlefield 3. Gra skupiała się na walkach USA z Japonią nad Pacyfikiem. Jedyną innowacją była graficzna strona gry...
  Rok później całkowicie odmieniona seria wróciła na pecety i konsole. Tytuł Bad Company 2 był jedynie przedsmakiem "trójki". Rewelacyjna grafika zwalająca z nóg i ogromny tryb multiplayer był niewątpliwie ważną częścią tej gry, która urzekła niemal każdego fana serii. Ze względu na to że w moim komputerze spoczywał poczciwy już wtedy Intel Pentium 4 i ATI Radeon x1950pro nie mogłem zagrać w tą grę czego bardzo wtedy żałowałem. Wymagania były dość wygórowane przez co większość graczy nie mogła zagrać w tę produkcję. Do gry ukazał się dodatek Vietnam, który był swego rodzaju nawiązaniem i ukłonem w stronę starszej gry o tym samym tytule.

Zrzut ekranu z gry Battlefield Bad Company 2

 

 

 

 

 

Battlefield 3 i przyszłość

   Portfelom graczy nie dano jednak odpocząć. Jeszcze przed wydaniem Bad Company 2 pojawiły się informacje dotyczące prac nad trzecią częścią serii. Battlefield 3 jest kontynuacją Battlefielda 2. Oznaczało to od początku, że ta produkcja miała być czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. Gdy przed premierą ujawniono wymagania systemowe wielu graczy się zawiodło. Dość wygórowane nie pozwalały na płynną grę na dwurdzeniowych procesorach i słabszych kartach graficznych. Dodatkowo przysłowiowym nożem w plecy był fakt, że grę będzie można uruchomić jedynie na systemach 64 bitowych. Wiele osób posiadało wtedy wysłużone, ale cały czas dobrze sprawujące się Windowsy XP, oraz co po niektórzy 32 bitowe 7. Był to jednak impuls dla wielu osób do wymiany systemów operacyjnych i komputerowego sprzętu. I ja tuż przed premierą zdecydowałem się na całkowitą zmianę konfiguracji, w której znalazł się Intel Core i7 oraz prądożerny i grzejący się GTX 480, któremu wiele osób nadało chwytliwy pseudonim "Grzałka" lub "Piecyk". Battlefield 3 ustanowił rekord zamówień przedpremierowych. Miał na to wpływ fakt, że każdy kto zamówił preorder dostał wersję limitowaną z dodatkiem Back to Karkand. Tak więc wielu graczy z niecierpliwością wypatrywało w kalendarzu daty 25 października 2011 roku. 

   Na osłodę czekającym na grę udostępniono wersję alfa (a konkretnie tym którzy kupili Medal of Honor) oraz wersję beta, którą każdy mógł ściągnąć w pełni za darmo 29 września 2011 roku. W sieci od razu zaroiło się od filmików z komentarzami przepełnionymi superlatywami. Prawdziwe zainteresowanie budziło otoczenie, które można było niemal w pełni zniszczyć. I ja dołączyłem do bety z nowym sprzętem. Odczucia były niezapomniane jednak tłok na serwerach dawał się we znaki. Gracze mogli grać jedynie na mapie Metro.


Obrazek z wczytywania się mapy Operacja Metro w becie gry Battlefield 3 (29.09.2011)



 Dnia 25 października miałem przyjemność odebrać paczkę od kuriera i osobiście zainstalować ją na swoim sprzęcie. Co ciekawe od razu mi w oczy rzuciła się platforma Origin, co początkowo było dla mnie zamachem na niezależność gry od platform, jednak po bezproblemowej instalacji zmieniłem zdanie. Kolejną niespodzianką było swoiste internetowe menu "Battlelog". To z niego wybieraliśmy tryby gry, mapy multiplayer, serwery i mogliśmy przeglądać tak rozbudowane statystyki postaci po raz pierwszy. Gra wywołała na prawie każdym graczu pozytywne wrażenie, szerząc wśród graczy swego rodzaju kult Battlefielda. Jednocześnie wiele osób uważało i nadal uważa Call of Duty Modern Warfare 3 za grę brzydką i nie wartą uwagi. Planowo zacząłem grę od Single Playera, którego bardzo proste menu może zwieść. Ustawienia graficzne powalają i dzisiaj, a piękno mapy Thunder Run oszałamia.  Piękno Single Playera połączone z benchmarkiem znajdziecie w tym filmiku.

  Jednak dopiero multiplayer to kwintesencja dziesięcioletniego progresu serii, który przyciąga, a nie odpycha. Ogromne mapy, potyczki powietrzne i pancerne to tylko przedsmak  rozrywki, która jest przystosowania i do szybkich walk krótkodystansowych, jak i pojedynków snajperskich na dystansie dwóch kilometrów. System ulepszania broni jest rozbudowany, jednak niestety ogranicza się do wymiany elementów zewnętrznych broni. Pochwalić należy wprowadzenie do użycia rzeczy takich jak robot saperski czy moździerz, ale moim skromnym zdaniem zabrakło panelu dowódcy znanego z "dwójki" gdzie można było wezwać wsparcie. DICE oferuje możliwość zakupu konta premium z "jedyne" 179.99zł co jest nie małym wydatkiem. Co ciekawe dużo osób zakupiło ten pakiet ze względu znajdujące się w nim mocniejsze bronie i dostęp do wszystkich DLC po zbiorowej niższej cenie. Ta polityka nie jest wspieraniem graczy.


Screenshot z misji Operacja Łamacz Mieczy Battlefield 3


Podsumowując te obiektywy i subiektywy odnoszące się do BF 3 można stwierdzić, że to naprawdę udana gra, która jest warta nawet wymiany sprzętu. Wszystkie błędy bledną przy całokształcie gry. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem pomimo sporego upływu czasu od daty wydania to bardzo ją polecam każdemu kto jest choć trochę obyty z grami FPS. Uważam, że jest to dopełnienie całej serii i najlepsza część ze wszystkich. 
Pytanie: Co przyniesie nam zapowiedziany całkiem niedawno Battlefield 4? Kolejny przełom? Konieczność ciągłego ulepszania PC lub zakupu konsoli nowej generacji? Czas pokaże nam czy Battlefield utrzyma wysoki poziom trójki.  Ja mogę powiedzieć, że serię gier Battlefield można spokojnie określić serią postępu, która dyktuje obecnie rynek gier FPS razem z Call of Duty. Prawdę mówiąc z obiema seriami spędziłem tyle samo czasu i powiem jedno: było, jest i będzie warto...


KonradPlayer